czwartek, 9 października 2014

Już wkrótce nowe zasady zakupów przez Internet!

Nowa ustawa o prawach konsumenta – część 1.

Źródło: pixabay.com (licencja Public Domain CC0)


Może wielu z Was nie wie, że od 25 grudnia 2014 roku zakupy w Internecie będą rządziły się nowymi prawami. Pisząc „nowymi prawami” mam na myśli USTAWĘ O PRAWACH KONSUMENTA[1] uchwaloną 30 maja 2014 roku.

Ustawa wchodzi w życie tuż po Wigilii (25.12.2014 r.), a więc internetowe zakupy prezentów pod choinkę zrobimy jeszcze na starych, dotychczasowych zasadach. Od ogłoszenia ustawy pod koniec czerwca 2014 roku trwa bowiem 6-miesięczne tzw. vacatio legis, czyli okres przygotowania się do wejścia w życie nowych przepisów. Ten zabieg polskiego ustawodawcy, że ustawa wchodzi w życie dopiero po okresie najintensywniejszych zakupów internetowych należy uznać za celowy – pozwoli to przedsiębiorcom na dostosowanie się do nowych przepisów, umożliwi zwiększenie świadomości konsumentów na temat nowych przepisów i pozwoli uniknąć konieczności wdrażania nowych regulacji w pośpiechu i niedokładnie. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zapowiada na jesień tego roku kampanię informacyjną. Myślę, że tę blogową notkę też można potraktować jako element takiej kampanii J

Dla wielu z Was (ze mną samą na czele) jest to wyjątkowo ważny temat, bo coraz częściej rezygnujemy z tradycyjnych zakupów na rzecz handlu za pomocą środków elektronicznych. Według Raportu E-commerce 2012 J. Skorupskiej, wartość zakupów dokonywanych elektronicznie w 2012 roku stanowiła ok. 4% wartości całego rynku sprzedaży detalicznej w Polsce i ten odsetek ciągle rośnie!

Tak na marginesie wspomnę tylko, że nowa ustawa reguluje nie tylko zakupy przez Internet (zaliczane do kategorii umów nazywanych przez ustawę umowami zawieranymi na odległość[2]), ale także obejmuje regulacje dotyczące umów zawieranych poza lokalem przedsiębiorstwa (czyli na różnego rodzaju prezentacjach, pokazach czy przez przedstawicieli handlowych zjawiających się u nas w domu) oraz  umów zawieranych między konsumentem a przedsiębiorcą w sytuacjach typowych (czyli w lokalu przedsiębiorstwa). W tym opracowaniu skupię się przede wszystkim na nowych przepisach w zakresie umów zawieranych na odległość, czyli m.in. tych zawieranych przy zakupach internetowych.

Nowa ustawa zbiera w jednym akcie przepisy regulujące stosunki konsument-przedsiębiorca, które dotychczas rozrzucone były w różnych miejscach. Warto również na początku zaznaczyć, że wejście w życie nowej ustawy spowoduje uchylenie dwóch ustaw obecnie regulujących część zagadnień „konsumenckich” tj. ustawy z 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego, a także ustawy z 2 marca 2000 r. o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny, wprowadzi też zmiany w Kodeksie cywilnym i innych ustawach.

Już sama nazwa ustawy zawierająca człon „o prawach konsumenta“ sugeruje, iż jest to akt prawny zapewniający ochronę przede wszystkim słabszym uczestnikom rynku, czyli konsumentom. W porównaniu do dotychczasowych regulacji, nowa ustawa zapewnia jeszcze większą ochronę praw konsumentów. Przepisy te mają specyficzny charakter, zmierzający do zapewnienia ochrony jednostek słabszych. Zgodnie z ustawą, konsument nie może zrzec się praw, które z mocy ustawy mu przysługują. Umowy zawierane między konsumentem, a przedsiębiorcą nie mogą zawierać mniej korzystnych dla konsumenta postanowień niż postanowienia ustawy. Jeśli w umowie znajdą się postanowienia mniej korzystne, to są one z mocy samego prawa (automatycznie) nieważne i należy w ich miejsce stosować postanowienia ustawowe.

Żeby nie przytłoczyć Was tak jednorazowo natłokiem informacji, postanowiłam przybliżyć szczegółowe zagadnienia związane z nową ustawę konsumencką na raty J Zacznę od  kwestii obowiązków informacyjnych przedsiębiorcy względem konsumenta[3].


Informowanie, informowanie i jeszcze raz... informowanie

Spora część nowej ustawy poświęcona jest kwestii obowiązków informacyjnych przedsiębiorców względem konsumentów przy zawieraniu umów. Chodzi tu o informacje, które muszą zostać przekazane konsumentowi przed zawarciem umowy. Dotychczasowe przepisy regulowały wyłącznie obowiązki informacyjne w przypadku umów nietypowych, czyli tych zawieranych na odległość lub poza lokalem przesiębiorstwa. Ustawa o prawach konsumenta wprowadza nowość, a mianowicie katalog obowiązków informacyjnych także w odniesieniu do umów typowych, czyli zawieranych w lokalu przedsiębiorstwa. Ma to ułatwić konsumentowi świadome podjęcie decyzji i jak najpełniejsze rozeznanie konsumenta w sytuacji, co ma zapewnić mu niezbędną ochronę.

Katalog obowiązków informacyjnych przewidzianych przed zawarciem umów nietypowych (obowiązków PRZEDkontraktowych) został ujednolicony dla obu rodzajów tych umów, czyli umów zawieranych na odległość i poza lokalem przedsiębiorstwa. Należy odnotować także jego istotne poszerzenie w porównaniu do obecnego stanu prawnego. Wśród informacji obowiązkowo przekazywanych przez sprzedawcę przed zawarciem umowy znajdują się m.in.:
       ·       pełny adres sprzedawcy i identyfikujące go dane,
       ·       dane do szybkiego i efektywnego kontaktu z przedsiębiorcą (adres mailowy, numer telefonu),
       ·       łączna cena lub wynagrodzenie,
       ·       sposób i termin płatności,
       ·       warunki dostarczenia,
       ·       informacja o przysługującym prawie do odstąpienia od umowy.

Ustawodawca wskazuje, że obowiązki informacyjne powinny zostać dopełnione najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową. Przykładowym zdarzeniem będącym wyrażeniem woli związania się umową jest zapoznanie się przez konsumenta z ofertą danego przedsiębiorcy na jego stronie internetowej czy na Allegro. Informacje powinny być wyrażone prostym językiem i w czytelny sposób, za pomocą takiego środka porozumiewania się, który przedsiębiorca wykorzystuje do kontaktu z konsumentami (zazwyczaj jest to poczta elektroniczna). Podkreślić przy tym trzeba, że przedsiębiorca ma obowiązek przekazać konsumentowi wymagane informacje z własnej inicjatywy, a nie na żądanie konsumenta.

Odrębnym przepisem ustawa nakłada na przedsiębiorcę obowiązek uzyskania wyraźnej zgody konsumenta na każdą dodatkową płatność wykraczającą poza uzgodnioną cenę i obowiązek ten ma być spełniony najpóźniej w chwili wyrażenia przez konsumenta woli związania się umową. Fundamentalne znaczenie ma tutaj fakt, że zgoda konsumenta nie może wynikać z zastosowania domyślnych opcji, które konsument musi odrzucić, aby zrezygnować z dodatkowych płatności. Przykład? Niedopuszczalne będzie domyślne zaznaczenie przez przedsiębiorcę, że konsument korzysta np. z ubezpieczenia przesyłki. Oczywiście przedsiębiorca będzie mógł taką możliwość zaproponować, ale opcja ta nie może być automatycznie zaznaczona, tylko konsument sam musi ją zaznaczyć, jeśli chce z niej skorzystać. Jest to nowość w przepisach konsumenckich, która ma wzmocnić ochronę konsumentów przed ponoszeniem nieuzasadnionych kosztów, co pod rządem dotychczasowych przepisów nierzadko miało miejsce.

Warto również wspomnieć o konsekwencjach niedopełnienia przez przedsiębiorcę obowiązków informacyjnych względem konsumenta zawierającego z nim umowę na odległość. Ustawodawca nie przewidział względem wszystkich obowiązków jednolitej sankcji, więc konieczne jest sięgnięcie do kilku przepisów ustawy. W przypadku zaniechania obowiązków informacyjnych nie została przewidziana najdalej idąca sankcja, czyli nieważność umowy – następuje jednak bądź utrata przez przedsiębiorcę części jego uprawnień, bądź poszerzenie uprawnień konsumenta. Przykładowo, jeśli przedsiębiorca w odpowiednim momencie nie poinformuje nas o dodatkowej opłacie, to nie może domagać się od nas poniesienia tej opłaty. Ma to zasadnicze znaczenie w przypadku kosztu zwrotu zakupionej rzeczy. Jeśli np. odstępujemy od umowy i zwracamy zakupiony produkt, to pojawia się pytanie kto płaci za przesyłkę zwrotną wysyłaną do przedsiębiorcy. Dotychczas kwestia ta była nierozstrzygnięta przepisami prawa, a wśród prawników istniał co do tego spór. W świetle nowych przepisów konsument będzie obciążony kosztami zwrotu rzeczy tylko, jeśli zostanie o tym obowiązku w odpowiednim momencie poinformowany. W przeciwnym razie, za przesyłkę zwrotną zapłaci przedsiębiorca.

W przypadku zakupów dokonywanych drogą elektroniczną, ustawodawca wprowadził jeszcze jedną nowość, która ma chronić konsumentów przed zamaskowanymi dodatkowymi kosztami lub płatnymi usługami sprytnie ukrytymi pod pozornie darmowymi ofertami. Zgodnie z nowymi przepisami przedsiębiorca musi zapewnić, aby konsument w momencie składania zamówienia wyraźnie potwierdził, że wie, że zamówienie pociąga za sobą obowiązek zapłaty. Jeżeli do złożenia zamówienia używa się przycisku, musi być on oznaczony w czytelny sposób słowami „zamówienie z obowiązkiem zapłaty“ lub innym równoważnym sformułowaniem. W praktyce oznacza to, że dobrze znane nam określenie „Kup teraz“ na portalu Allegro będzie musiało zostać zastąpione wymuszonym przez ustawę zwrotem, jednoznacznie informującym o obowiązku zapłaty związanym z zamówieniem. Brak takiej zmiany, a zatem niedostosowanie treści przycisku do nowych przepisów będzie powodowało daleko idące konsekwencje – takie, że umowa nie zostanie ważnie zawarta. Jeśli zatem przedsiębiorca będzie posługiwał się przyciskiem, z którego treści nie wynika bezpośrednio obowiązek płatności, a konsument taki przycisk użyje (mówiąc kolokwialnie – kliknie), to w ogóle nie dojdzie do zakupu, czyli przedsiębiorca nie może się od konsumenta domagać dokonania płatności, a konsumentowi nie zostanie dostarczony żaden produkt.

Nowe przepisy konsumenckie nakładają na przedsiębiorców również pewne obowiązki POkontraktowe dla umów zawieranych na odległość (czyli również tych zawieranych drogą elektroniczną). W szczególności przedsiębiorca ma obowiązek przekazać konsumentowi potwierdzenie zawarcia umowy na odległość na trwałym nośniku w rozsądnym czasie po jej zawarciu, najpóźniej w chwili dostarczenia rzeczy lub przed rozpoczęciem świadczenia usługi. Rozsądny czas należy rozumieć jako normalny, standardowy okres potrzebny do dokonania określonej czynności, ograniczony momentem dostarczenia rzeczy. Zaś za trwały nośnik uznawane są w szczególności: papier, pamięć USB, płyta CD lub DVD, karta pamięci, dysk twardy komputera, a także poczta elektroniczna. Obowiązek przekazania potwierdzenia zawarcia umowy na odległość to kolejny instrument zapewniający właściwą ochronę konsumentów. Takie potwierdzenie pozwoli konsumentowi na swobodną analizę jego sytuacji prawnej w związku z zawartą umową.

W kolejnych notkach przybliżę Wam dalsze niezmiernie istotne zmiany, które wprowadzi nowa Ustawa o prawach konsumenta w kontekście zakupów przez Internet czy szerzej – umów zawieranych na odległość. Uchylając lekko rąbka tajemnicy J, chodzi to u wydłużone prawo do odstąpienia od umowy z 10 do 14 dni oraz kwestia odpowiedzialności za jakość rzeczy sprzedanej.


/Natalia




[1] Ustawa z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. z 2014 r. poz. 827)
Ustawa wdraża dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2011/83/UE z dnia 25 października 2011 r. w sprawie praw konsumentów. Celem dyrektywy unijnej jest ujednolicenie praw konsumentów i obowiązków sprzedających w całej UE. Dyrektywa wskazuje konkretnie datę, do której krajowe przepisy państw członkowskich powinny zostać uchwalone i wprowadzone w życie. Polski ustawodawca zanotował półroczny poślizg.
[2] Inne umowy tego rodzaju to np. umowy zawierane listownie, telefonicznie, itp.
[3] Podstawowymi materiałami, z których korzystałam do opracowania tego zagadnienia było rządowe uzasadnienie projektu Ustawy o prawach konsumenta oraz „Ustawa o prawach konsumenta. Kodeks cywilny (wyciąg). Komentarz” pod red. B. Kaczmarek-Templin, P. Stec oraz D. Szostek.

2 komentarze:

  1. Zatrważa mnie pewien problem, nad którym zastanawiam się już od dłuższego czasu związany z obowiązkiem opisu głównych cech sprzedawanych produktów. Jak szczegółowy, waszym zdaniem, powinien być ten opis? Rozumiem, że przy sprzedaży np. komputera musi być podana jego dokładna specyfikacja, ale np. przy sprzedaży kosmetyków czy należy podawać chociażby skład (nie będąc producentem kosmetyku)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za to pytanie i podjęcie dyskusji!

      Wskazałaś rzeczywiście istotną wątpliwość. Najpierw przytoczę to, co na ten temat udało mi się wyczytać w literaturze. W komentarzu do ustawy (pod red. B. Kaczmarek-Templin, P. Stec, D. Szostek) wskazuje się, że informacja o głównych cechach świadczenia niezbędna jest, aby konsument był zorientowany co jest przedmiotem umowy i jakie są istotne właściwości świadczenia, rozumiane jako cechy wpływające na sposób korzystania z przedmiotu. Komentatorzy jako przykładowe istotne cechy w przypadku rzeczy ruchomych wymieniają: model, rok produkcji, wymiary rzeczy, data przydatności do spożycia, materiał, z którego rzecz jest wykonana, czy też parametry techniczne rzeczy (np. moc silnika), a także oznaczenie producenta.

      Tyle rozważań doktryny. Teraz moja interpretacja, na przykładzie przytoczonych przez Ciebie kosmetyków. W pierwszej chwili byłam zdania, że do spełnienia obowiązku informacyjnego wystarczy podanie strategicznych substancji ze składu kosmetyku. Chodzi mi tu o takie substancje, które odpowiadają za konkretne działanie kosmetyku, jego właściwości, takie, które u alergików mogą wywołać jakieś niepożądane reakcje, itp. – czyli odwołując się do tezy przedstawionej przez komentatorów, takie substancje wchodzące w skład kosmetyku, które wpływają na sposób korzystania z niego. Przykłady z mojej półki z kosmetykami: dla dezodorantu byłaby to informacja „0% alkoholu”, a dla kremu do rąk: „z ceramidami i koncentratem lipidowym”. Z drugiej jednak strony, konsument kupujący kosmetyk w normalnym stacjonarnym sklepie może bez problemu zapoznać się z jego pełnym składem (np. alergenami, substancjami aktywnymi, konserwantami), a nie tylko wybranymi strategicznymi substancjami i również pod tym kątem zdecydować, czy ten produkt mu odpowiada. Dlaczego więc konsument kupujący przez Internet miałby być pozbawiony tej możliwości? Zdaje się właśnie, że intencją ustawodawcy wprowadzającego ten obowiązek informacyjny w zakresie opisu głównych cech produktu było właśnie zapewnienie konsumentowi „internetowemu” maksymalny stopień poinformowania i świadomego wyboru, który może być utrudniony ze względu na to, że zakup odbywa się na odległość i konsument nie ma pewnych możliwości jakie by miał kupując „stacjonarnie”. Tym samym weryfikuję moje pierwotne zdanie i uważam, że sprzedawca kosmetyków, choćby nie był ich producentem, powinien wśród informacji o produkcie podać również jego pełny skład. Sprzedawcy zwykle prezentują oferowane produkty na zdjęciach, więc wydaje mi się, że nie byłoby problemem, aby jedna z fotografii ukazywała podany na opakowaniu skład kosmetyku.

      Zaznaczam, że to moje własne zdanie na ten temat, a pewnie przyjdzie nam trochę poczekać jak praktyka zweryfikuje jak daleko ma sięgać ten obowiązek informacyjny.

      //Natalia

      Usuń